Odszedł od nas Ernest Bryll, nie tylko – jak to się najczęściej podkreśla w mediach – znakomity literat, poeta czy zasłużony dyplomata, ale również, podkreślmy, tłumacz i propagator kultury irlandzkiej w naszym kraju. To jemu właśnie i jego żonie Małgorzacie Goraj-Bryll zawdzięczamy tłumaczenia wspaniałej dawnej poezji z Zielonej Wyspy, a patrząc na półkę obok mojego biurka, pozwolę sobie przywołać m.in. takie tomiki jak „Miodopój”, „Doire aniołów pełne” czy „Eire. Wiersze irlandzkie VI–XIX wiek”. W mojej pamięci pozostanie na zawsze, przede wszystkim jako jeden z tych, którzy otworzyli mnie na niezwykłe dziedzictwo tej kultury, od książek po muzykę. Dziś też wspominam spotkanie autorskie z Ernestem Bryllem w Głogowie, które odbyło się ładnych parę lat temu. Byliśmy na nim z najstarszą córką. To było serdeczne spotkanie, na którym był czas na poezję, rozmowy, uśmiech, dedykacje i autografy. E. Bryll zmarł w tym roku, na dzień przed wspomnieniem św. Patryka (informacja o tym dotarła do mnie właśnie w dniu patrona Irlandii), zostawiając nam na zawsze swój dorobek literacki, po który naprawdę warto sięgać… Czyż bowiem w naszym konsumpcyjnym świecie poniższe słowa, zaczerpnięte z pięknej średniowiecznej „Opowieści pustelnika” (tł. E. Bryll), nie pozostają wciąż aktualne: „A ty, co wielbisz dwory, bogate komory, Czy wiesz, że jest bogactwo modlitwy, pokory”?
E. Bryll, M. Goraj, „Doire aniołów pełne”, Poznań 1998
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.